WIELKOPOLSKI ZARZĄD WOJEWÓDZKI

Czystka w armii



Strona główna
ZŻWP ZG
Info z WZW i Kół
Władze WZW
Historia WZW
Informacje bieżące
Bibliografia
Kontakt
Galeria zdjęć
Do pobrania
Ciekawe linki

 

Choć jeszcze niedawno wojsko zainwestowało w jego zagraniczne studia, a teczka personalna jest niemal wzorcowa. - To, co się dzieje, to jest zwykła czystka. W departamencie kadr nazywają to wycinaniem choinek. A wiadomo, święta to najlepszy moment na cięcie choinek - żartuje A., ale jakoś bez uśmiechu.

Choinki w wojskowym żargonie to oficerowie, którzy związali swoją ścieżkę kariery z jakimś ważnym dowódcą. Przechodzili razem z nim z jednostki do jednostki. Byli przez niego promowani, nagradzani. Najczęściej za dobrą służbę. Za to, że się sprawdzili. Teraz płacą cenę za to, że ich szefowie byli na tyle nierozsądni, żeby zwrócić ministrowi uwagę, że czegoś nie może zrobić, bo to wbrew przepisom. Albo po prostu za mało się podlizywali nowej władzy. Niektórzy muszą odejść z założenia, bo przyszli do wojska te parę lat za wcześnie, jeszcze za czasów PRL To już wystarczająco dobry powód, żeby pozbyć się oficera z ogromnym doświadczeniem, z ładną kartą na misji w Iraku czy w Afganistanie.

A. z racji bliskiej relacji z szefem proces odstrzeliwania kluczowych dowódców widział zza kulis i z bliska. - Pierwsi dowódcy odeszli w marcu. Zdania na ten temat były podzielone. Część osób mówiła, że za wcześnie, że nie walczyli. Dziś widać, że w marcu wszyscy powinni byli rzucić kwitem jednego dnia, może ktoś by się obudził - mówi. Druga fala odejść zaczęła się w wakacje. Pierwszy zimną krew stracił szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł, któremu przemeblowywano strukturę bez jego wiedzy i akceptacji. -Jechał do pracy i nigdy nie wiedział, co tam zastanie - mówi A.

Mieczysław Gocuł to generał czterogwiazdkowy. Zarządza, a raczej formalnie zarządzał, mózgiem polskiej armii. Okazało się, że jego władzę przejął minister Macierewicz. Po Gocule papierami rzucił gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia. Duda nie chciał ze swojego odejścia robić politycznego manifestu. Już w sierpniu uczciwie poinformował przełożonych, że doprowadzi wszystkie przetargi do końca i pod koniec grudnia złoży rezygnację. Zachowywał się maksymalnie lojalnie. Wzorcowo zrealizował budżet. Za co zresztą dostał oficjalną ocenę na poziomie wzorowym, co jest raczej niezwykłe. -Ale to przed niczym go nie obroniło. Gdy w piątek 16 grudnia wieczorem zaczęło się gotować w mediach, że odchodzi, ludzie z otoczenia Macierewicza grillowali go, żeby poszedł do telewizji i kłamał, że nie odchodzi. Kusili go podobno jeszcze jedną gwiazdką i w ogóle obiecywali, że zadbają o niego - opowiada A. Generał Duda najwidoczniej się nie złamał, bo zdania nie zmienił. Do telewizji nie poszedł. Za to zamiast służyć do końca marca, ze stanowiskiem musiał pożegnać się wciągu kilku godzin.

 W gabinecie, który przejął jego następca, zaszła tylko jedna, za to symboliczna zmiana. W służbowym telewizorze włączono TVP Info zamiast TVN24. Inspektorat Uzbrojenia materialnie podlega pod Garnizon Warszawa. A dowodzący nim gen. Robert Głąb oglądanie TVP Info zlecił swoim podwładnym oficjalnym rozkazem. - Na takich ludziach jak Głąb minister Macierewicz buduje właśnie nowe kadry - mówi A.

Szum wokół odejścia Dudy zbiegł się w czasie z informacją o pożegnaniu się ze służbą gen. Mirosława Różańskiego.

 Różański 9 czerwca 2015 r. został wyznaczony na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. To właściwie najważniejszy dowódca w polskim wojsku. W czasie pokoju podlega mu ponad 80 proc. armii. Jego zadaniem jest przygotować ją na czas wojny. Różański ma niemal modelową ścieżkę kariery. Przeszedł wszystkie szczeble w jednostkach i w sztabach. Był na misji w Iraku. Kiedy uznał, że nie zgadza się z tym, co dzieje się w siłach zbrojnych, chciał odejść. Minister Tomasz Siemoniak uznał jednak, że szkoda byłoby tracić takiego oficera, i przekonał go do zostania w służbie. Chyba z tego powodu relacje Różańskiego z Macierewiczem od początku były napięte. Minister spotykał się z nim rzadko. Rzecznik Misiewicz próbował ograniczyć jego aktywność na Facebooku. A Departament Kadr niczym salami wycinał mu współpracowników plasterek po plasterku. Kilka tygodni temu Różański doprowadził do odprawy z udziałem zarówno prezydenta Dudy, jak i ministra Macierewicza. Ludzie, którzy byli na spotkaniu, przecierali oczy ze zdumienia, bo po raz pierwszy rozmowa była szczera i pod adresem ministra padło kilka poważnych uwag, między innymi ta o wyznaczeniu na stopnie generalskie sześciu oficerów, którzy nie ukończyli nawet stosownych studiów. Głos zdecydowało się zabrać również kilku innych oficerów, w tym generałowie Krzysztof Żabicki i Tomasz Drewniak. - Wszyscy, którzy się wtedy odezwali, już są w rezerwie kadrowej ministra. Przekaz jest jasny: morda w kubeł - mówi A. Trudno się dziwić, że na początku grudnia rezygnację złożył również gen. Różański. W ten sposób w ciągu nieco ponad roku Antoniemu Macierewiczowi udało się sparaliżować kadry dowódcze w Polsce. A ludzi stojących na straży niezależności politycznej po prostu pozbyto się z armii albo doprowadzono ich do złożenia rezygnacji.

 Najważniejsi aktorzy tego dramatu są niemi. Knebluje ich nie tylko minister, przepisy, ale nawet historia. Obiad drawski, a później dramatyczna konferencja prasowa płk. Ryszarda Chwastka, który 6 sierpnia 2002 r. publicznie zaatakował szefa resortu, czym popełnił kadrowe i publiczne samobójstwo, nauczyło wojskowych, że odchodzi się z honorem albo bez, ale po cichu, l nie ma zgody na żadne polityczne gesty. W efekcie jedyne, co im pozostaje, to podać się do dymisji, l robią to - w nadziei, że ktoś zauważy ich akt rozpaczy, zacznie bić na alarm. Na razie bez efektu.

 - To, co się teraz dzieje w wojsku, można porównać jedynie z czystką, jaką w armii zrobili w latach 30. sąsiedzi ze Wschodu. Wiadomo, czemu to miało służyć i do czego doprowadziło - ostrzega Janusz Bronowicz, były Inspektor Wojsk Lądowych w Dowództwie Generalnym. Gen. Bronowicz może mówić, co myśli, bo z wojska odszedł na własne życzenie jeszcze na początku marca. Niespełna dziewięć miesięcy później już pewnie miałby problem z rozpoznaniem niektórych twarzy na korytarzu tego Dowództwa. Macierewicz wymienił właściwie wszystkich oficerów na najważniejszych stanowiskach. Niektórych, jak generała Drewniaka, zdążył wyznaczyć na stanowisko i zdjąć z niego w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

 W styczniu z wojska odejdzie jeszcze kilkudziesięciu pułkowników. - Wojskowe doły się cieszą. Dostali już dwie podwyżki. A jak zwalniają na górze, to będą mianować tych z dołu. Chyba jeszcze nie wszyscy się zorientowali, że dla tej władzy jest tylko jedno kryterium przydatności - ślepe posłuszeństwo. Tylko że my przysięgaliśmy służyć ojczyźnie, a nie jednej partii - mówi A., mocno zaciskając wargi.

 

JULIUSZ ĆWIELUCH

28-12-2016 r.


 

CD czystki w armii

 

     Seria dymisji generałów i pułkowników - z najważniejszym dowódcą na czele. Jak mówią sami wojskowi, to prawdziwa czystka. Jak wynika z relacji odchodzących oficerów, to czystka robiona rękoma najbardziej zaufanego współpracownika szefa MON Antoniego Macierewicza, czyli Bartłomieja Misiewicza. Kto i dlaczego odchodzi? Materiał z magazynu "Czarno na białym". W polskiej armii służy prawie 100 tys. żołnierzy, z czego 1,5 tys. to pułkownicy, a 80 generałowie. Przez pierwszy rok rządów Prawa i Sprawiedliwości z wojska odeszło lub zostało do tego zmuszonych ponad 260 pułkowników i 26 generałów. Stopniowa degradacja Na kadrowym... czytaj dalej » Reporter "Czarno na białym" Jacek Tacik dotarł do wysokich rangą żołnierzy, którzy pożegnali się ze służbą w ostatnim czasie. Misiewicz "zwalnia pułkowników, generałów" Tacik rozmawiał z pułkownikiem z 32-letnim doświadczeniem w wojsku, który pragnie zachować anonimowość. To były oficer operacyjny i były dowódca jednostki. Z armii - mimo wcześniejszego awansu - odszedł rok temu. - Stawiłem się w miejscu, w którym mi nakazano i wtedy dowiedziałem się, że zostałem przeniesiony do rezerwy kadrowej - powiedział. Przeniesienie do rezerwy nie jest formalnie zwolnieniem, ale pułkownik miał zostać przeniesiony do jednostki oddalonej od Warszawy o 300 km. - Obawiam się, że trudno byłoby znaleźć dla mnie zadania, do których byłem przygotowywany przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Powiedział, że jest pewien, że w ten sposób chciano go upokorzyć - dodał. Pułkownik wyjaśnił, że informację o wezwaniu na spotkanie przekazał mu jeden z oficerów. - Powiedział, że przyjmie mnie dyrektor biura politycznego pan [Bartłomiej - red.] Misiewicz. Nie znałem wtedy tej osoby - powiedział w rozmowie z TVN24. Pułkownik powiedział, że choć Misiewicz nie był jego przełożonym, to właśnie on "wręczył mu dokument" z informacją o przeniesieniu do rezerwy. - Co ciekawe, był to tryb natychmiastowej wykonalności tej decyzji, co tym bardziej mnie zdziwiło, ponieważ tego typu środek stosuje się w wyjątkowych sytuacjach w stosunku do ludzi, którzy stwarzają jakieś zagrożenie - powiedział. Oczko w głowie Wojsk Obrony... czytaj dalej » Dodał, że Misiewicz nie odpowiadał na żadne pytania, mówił tylko: "Taka jest decyzja pana ministra". - Kiedy człowiek taki jak pan Misiewicz, nie będący żołnierzem, nie mający pojęcia tak naprawdę o wojsku zwalnia pułkowników, generałów, generałowie mu składają meldunki, to chyba coś jest nie tak - oświadczył. Żołnierze "narażają życie, a nie urzędasy z MON" Były dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON komandor Janusz Walczak w armii służył od 1985 roku, był na misjach w: Iraku, Afganistanie i Pakistanie. Odszedł z wojska, bo - jak mówi - nie chciał mieć nic wspólnego z szefem MON. O powodach odejścia mówi otwarcie. - To dowódcy powinni decydować o tym, jakich mają ludzi, jak mają ich szkolić, na jakich stanowiskach obsadzać, bo to oni narażają życie, a nie urzędasy z Ministerstwa Obrony Narodowej - powiedział. I dodał: - Nie mogę zrozumieć, jak dyrektor gabinetu politycznego może prowadzić rozmowy kadrowe z żołnierzami, którzy mają objąć ważne stanowiska służbowe. To dla mnie jest nie do pomyślenia. - Bardzo mi się nie podoba wplątywanie wojska w politykę, bardzo mi się nie podoba polityka kadrowa w tej chwili. Ona moim zdaniem jest na głowie postawiona - oświadczył kmdr Walczak. Odchodzą najważniejsi... Cała "stodoła" w powietrzu. Amerykanie pokazali śmigłowce oferowane Polsce Jednostka... czytaj dalej » Z wojskiem żegnają się najwyżsi rangą dowódcy. W grudniu wniosek o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej złożył najważniejszy człowiek w armii - dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał broni Mirosław Różański. Ma 54 lata. Ze stanowiskiem szefa Sztabu Generalnego z końcem stycznia pożegna się gen. Mieczysław Gocuł. Był odpowiedzialnym za planowanie ćwiczeń i współpracę z NATO. Ma 53 lata. Z MON odchodzi zaś gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia. Był odpowiedzialny za zakupy dla armii i modernizację. Ma 49 lat. - Wojsko jest w stanie uczestniczyć w paradach bez najważniejszych dowódców, ale wojsko nie jest w stanie wojować bez najważniejszych dowódców - ocenił w rozmowie z TVN24 Bogdan Klich, były szef MON. - Wojsko je st od tego, żeby uczestniczyć w wojnach, albo przygotowywać się do wojny. W związku z tym wojsko pozbawione głowy nie będzie w stanie być przygotowanym do ewentualnego odparcia zagrożenia. ... i przychodzą nowi Pierwszy amerykański czołg już w Polsce Amerykańskie... czytaj dalej » Miejsce tych generałów, którzy odeszli zajmują nowi, którzy generałami dopiero się stają dzięki decyzji Antoniego Macierewicza. I tak gen. Ryszard Parafianowicz w ubiegłym roku był jeszcze podpułkownikiem, służył w Centrum Zarządzania Kryzysowego MON. Teraz został rektorem Akademii Sztuki Wojennej. Z kolei do niedawna pułkownik, a ostatnio generał brygady Grzegorz Hałupka został awansowany na dowódcę 6. Brygady Powietrznodesantowej. Dotychczas pracował w Inspektoracie Wojsk Specjalnych. - Jeżeli się bierze ludzi z drugiego szeregu, jeżeli teraz generałem można zostać w ciągu dwóch miesięcy, nie zaliczając nawet kursu generalskiego, (...) to jest to przepis na całkiem udaną katastrofę - ocenił Juliusz Ćwieluch, dziennikarz tygodnika "Polityka". Zdaniem Bogdana Klicha, "tworzone jest wojsko PiS, wojsko partyjne, z kadrą dowódczą, która będzie lojalna w stosunku do PiS-u, a powinna być lojalna w stosunku do polskiego państwa".

 

Jacek Tacik, TVN24

 

na górę